Na początek, by zrozumieć złość powinnyśmy zgodzić się w dwóch najważniejszych kwestiach. Po pierwsze ZŁOŚĆ JEST NORMALNA, NATURALNA I ZDROWA. Po drugie WSZYSCY LUDZIE ODCZUWAJĄ ZŁOŚĆ.
Złość jest dla nas ważna i potrzebna – informuje nas o tym, że z czymś się nie zgadzamy, że ktoś przekracza nasze granice, pozwala bronić swoich wartości i motywuje do działania.
To jak wyrażamy złość zależy od tego, jakiego typu reakcji się nauczyliśmy (świadomie lub nie), co wiemy na temat właściwych zachowań, a także od różnic indywidualnych takich jak temperament czy osobowość. Stąd też jedni z nas w sytuacji złości głośno krzyczą, płaczą, tracą kontrolę, stosują przemoc czy demolują otoczenie. Inni mają skłonność do unikania złości, stają się nadmiernie opanowani. W pierwszej grupie strategii brakuje nam ważnego elementu, jakim jest kontrola, w drugim choć kontrola jest, to głęboko zakopana złość i tak znajdzie ujście np. wybuchając z jakiegoś pozornie błahego powodu.
Kiedy pomyślimy o złej stronie złości większości z nas przyjdą do głowy obrazy, gdy złość niczym wulkaniczna lawa niszczy wszystko i wszystkich, których spotyka na swojej drodze. I choć ten szczególnie destrukcyjny rodzaj radzenia sobie (a właściwie nieradzenia) ze złością widać goły okiem to tak samo nieskuteczne i na dłuższą metę problematyczne są i te strategie, gdzie nie dopuszczamy do siebie gniewnych uczuć.
Jeśli tak skomplikowana jest złość nas – dorosłych to jak wygląda u dzieci?
Dzieci wyrażają złość podobnie jak my dorośli na rozmaite sposoby – od napadów wściekłości, przykrych słów wypowiadanych w szale, po agresje fizyczną czy smutek.
Złość jest bardzo częsta u dzieci i niejednokrotnie ma spektakularny, widowiskowy przebieg. Wynika to z dwóch rzeczy, o których my dorośli często zapominamy. Po pierwsze świat dzieci jest praktycznie w pełni kontrolowany przez dorosłych, co sprawia, że złość staje się niekiedy jedyną formą kontrolowania otoczenia. Często też za reakcjami złości kryje się cały wachlarz emocji – smutku, lęku, niepokoju, zazdrości, które wyrażane są w taki sam sposób. Warto zatem pamiętać, że za każdą taką reakcją kryję się niezaspokojona potrzeba. Po drugie, złość jest częsta i powszechna również ze względu na brak dojrzałych struktur mózgowych odpowiedzialnych za kontrolę i hamowanie reakcji, co sprawia, że dzieciom zdecydowanie trudniej doświadczyć samoregulacji czyli zwykłego ogarnięcia i opanowania się.
Naszą rolą jako dorosłych jest uczyć dzieci świata emocji i wspierać ich w poszukiwaniu konstruktywnych sposobów radzenia sobie z nimi. Umówmy się – powodów do złości nie będzie mniej za miesiąc, rok czy 10 lat. Powody do frustracji będą się zmieniać, ale wciąż będą. Nie czekajmy zatem aż „kolejny bunt” sam „kiedyś” minie. Wyposażajmy dzieci od najmłodszych lat w sposoby i strategie, które pomogą radzić sobie z różnymi emocjami, również tymi przykrymi.
Od czego zacząć?
Od przyznania dziecku prawa do złości.
Widzę, że jesteś zły. Tak, masz prawo czuć złość. Gniew jest w porządku. Każdy się czasami złości i to zdrowe i normalne. Musisz jedynie wiedzieć, ze to co robisz ze swoją złością nie może krzywdzić ani innych ani Ciebie.
Najwięcej strat zarówno dla dorosłych, jak i dla samego dziecka powoduje sam wybuch złości. Jeśli wybuch już się zdarzył, mleko się rozlało. Nie chodzi teraz o to, by uczyć czegokolwiek dziecka, ale by minimalizować szkody jakie niesie lawina złości.
Czego więc należy się wystrzegać i od czego zacząć?
Przede wszystkim – sami weźmy kilka głębszych wdechów i zapanujmy nad swoją własną złością, którą zrodziła sytuacja. To nie lada wyzwanie, ponieważ często sami czujemy się zagrożeni i wpadamy w cykl złości, a stąd już niedaleka droga do wymierzania kar, wypowiadania niepotrzebnych słów i wdania się w zbędną próbę sił.
Unikajmy wydawania poleceń, które w takich sytuacjach brzmią jak groźby, a które dodatkowo nakręcają sytuacje. Nie próbujmy rozwiązać problemu, nie negocjujmy, nie wchodźmy w niepotrzebne dyskusje. Rozmowa w stanie wysokiego pobudzenia jest zwykle ponad możliwości dziecka. Rozłoszczony mały człowiek nie jest w stanie od razu się uspokoić więc poczekajmy z rozmowami na później. Nie żartujmy z dziecka, nie mówmy, że przesadza – takie nasze zachowania sprawiają, że dziecko czuje się upokorzone i nietraktowane poważnie. Nie odwracajmy uwagi, nie umniejszamy powodom do emocji, bo choć nam mogą wydawać się błahe i zbędne dla dzieci są ważne. W przypadku młodszych dzieci zmiana otoczenia czy zaproponowanie innej czynności może być skuteczne, ale starszym tego nie proponujmy. Bądźmy blisko dziecka, nie wychodźmy z pokoju zostawiając dziecko samo, ale też nie przytłaczajmy sobą np. przytulaniem na siłę czy ciągłymi komentarzami.
Największa praca nad radzeniem ze złością odbywa się paradoksalnie, gdy nikt nie jest rozłoszczony i wszyscy zachowują spokój.
Bo to co najlepiej działa na złość to praca nad komunikacją z dzieckiem – umiejętnością słuchania i rozmawiania, budowanie asertywnych komunikatów oraz tworzenie przewidywalnego świata, w którym jasno i konkretnie mówimy o swoich oczekiwaniach i uważnie słuchamy dziecka.
Ale o tym już następnym razem…